Ha...! Z racji tego, że mój osobisty brat ma zakład kamieniarski, moje parapety musiały być z granitu - zewnętrznymi juz się chwaliłam wcześniej, a teraz pokażę Wam granit na parapety wewnętrzne i co najważniejsze - blat w kuchni :D oczywiście nazwy nie znam :P były tylko dwie płyty w hurtowni wolne i musiały być one dla mnie - po prostu sobie stały i czekały :D (pojechaliśmy po całkowicie inny granit - tak to jest jak człowiek zobaczy więcej "świata")
To chyba największa kwestia sporna do tej pory na budowie - łatwo się domyśleć, że kamień nie został zaakceptowany przez M., ale.... wzięłam to na siebie :) (akcja z tym granitem jest do tego stopnia kryzysowa, że mąż powiedział, że jak mu się blat w połączeniu z meblami podobać nie będzie, to wyrzuci go i kupi nowy - czyt. ten który bardziej podobał się jemu, a przeze mnie został odrzucony) :P
Wełna c.d.
Zdjęcia sprzed kilku dni - chłopaki dzisiaj praktycznie skończyli.
Na budowie byłam tylko przez chwilę i zauważyłam, że już dźwięki są bardzo przytłumione (aż tak dziwnie trochę, po tak długim czasie hulania wiatru). Nie wpada już lodowate powietrze przez szpary, ale mimo to mury są tak zimne, że jakoś nie jest przyjemnie siedzieć na budowie.
Bramy garażowe podobno działają. Okazało się, że monterzy źle nam je zamontowali i wymagają poprawki - byliśmy wściekli, bo nie dość, że nie jesteśmy zadowoleni z obsługi firmy, to jeszcze zakończenie etapu związanego z nimi dłuży się w nieskończoność. No, ale wracając do bram - mąż powiedział, że nie wypuści monterów dopóki nie poprawią wszystkiego na tyle, by działało to jak tego oczekujemy (pracowali od 8.00 do 22.30)- i tu hity - bramy miały chodzić praktycznie bezgłośnie - nie chodzą, bo jak się okazało po regulacji Pan z firmy, w której je zamówiliśmy zapomniał dodać, że ich brama w salonie, to brama z innym naciągiem, a nasze bramy takowego mieć nie będą, mimo że to był główny powód ich zamówienia... a teraz drugi hit - bramy nie da się otworzyć ręcznie za pomocą klamki, za którą powinno się złapać i podnieść do góry - mąż próbował, nie poszło... kazali ciągnąć za linkę odbezpieczającą mechanizm na wysokości około 185 cm.. tylko się cieszyć, że wysocy z nas ludzie. Oczywiście brama w salonie chodziła miodzio - na ręcznym nawet ja ją otworzyłam - naszej się nie da... a Pan z firmy uważa, że wymyślamy - zamówił przedstawiciela producenta i chce umyć ręce. Na drzwi to już się doczekać nie możemy - mamy już miesiąc po terminie, a drzwi w fabrykach - na to oczywiście Pan też nie ma wpływu i umywa ręce.. Za każdym razem mówi nam, że wymyślamy, że nigdy mu się podobna historia nie zdarzyła, że zgłaszamy coś takiego jako pierwsi.. itd. - interesujące wręcz, że takie z nas marudy jakiś świat nie widział..