I się nie udało.. :)
Plan nr 1 zakładał przeprowadzkę w kwietniu.. wyszła lipa..
Plan nr 2 zakładał przeprowadzkę w majówkę.. ona się kończy.. a tu lipa :) przeprowadziły się niektóre lalki córek :)
A nam początek maja upłynął na malowaniu.. póki co wszystko lecimy na biało - przy trójce dzieci jest to ekonomiczno-nieekonomiczne, tyle samo za, co i przeciw, ale mamy nadzieję, że wytrzymamy z czystymi ścianami chociaż do parapetówki :)
Cóż.. wprowadzić się w zakładanym planie nr 2, nie udało się nam trochę przeze mnie.. bo to ja miałam skontaktować się z kimś od schodów. Mąż wziął sprawy w swe ręce i umowa podpisana (stolarz "po znajomości" wcisnął nas w kolejkę i dzięki temu, montaż będziemy mieli na przełomie czerwiec - lipiec, a nie na jesień jak nas inni straszyli). I dlatego z przeprowadzką nam się nie spieszy.. Góra i półpiętro praktycznie pomalowane.. został dół, mamy sporo czasu do lipca, więc malowanie miało się przeciągać w czasie, ale okazało się, że elektryk chciałby zrobić "biały montaż" i trzeba na szybko ogarniać chociaż sufity.
Drzwi wewnętrzne też będą montowane na początku lipca. Tak czy siak.. wakacje zapoczątkowane będą naszym domowym szaleństwem :D
Obstawiam, że samo składanie dziecięcych mebli zajmie mężowi dobry tydzień.. i jeszcze mistrzostwa za pasem..
maj - malowanie, uprzątnięcie działki dookoła (bo tam dalej pobojowisko ;/)
czerwiec - skręcanie mebli i sprzątanie, sprzątanie i sprzątanie.. koniec roku szkolnego i montaż stopni schodów
lipiec - montaż barierki, drzwi wewnętrznych i najwspanialszy urlop na świecie, czyli przenosiny :)
Teraz to już się nic nie ma prawa przesunąć :)