łacenie.. by już na głowę nie padało
No.. od dwóch dni na budowę przyjeżdżają dekarze.. położona jest membrana na połowę dachu.. musieli trochę spowolnić robotę, by murarze spokojnie mogli skończyć murować komin..
No.. od dwóch dni na budowę przyjeżdżają dekarze.. położona jest membrana na połowę dachu.. musieli trochę spowolnić robotę, by murarze spokojnie mogli skończyć murować komin..
Więźba zakończona kilka dni temu, ale niestety czas goni i nie było kiedy nawet zamieścić zdjęć.
Ekipa cieśli bardzo sprawna - wykonała nam "stelaż" dachu w 5 dni :) wynik fantastyczny moim zdaniem. Pozostała im do zrobienia więźba wiaty za garażem oraz posodawienie słupów podporowych na poddaszu. Słupy są niewstawione przez nas, ponieważ nie możemy się zdecydować jakie wybrać - stalowe, które schowają się w ścianie, czy drewniane wystające ze ścianek działowych.. zakupione mamy już drewniane, ale drewno nie lubi towarzystwa murów, betonu itd. więc obawiam się o pękanie ścian przy styku drewna z murem, natomiast tynk do stali się nie "przyczepi".. zarówno jedno, jak i drugie rozwiązanie mają swoje metody, by dobrze zabezpieczyć je przed późniejszym uzytkowaniem pomieszczeń, ale jakoś ciężki wybór. Inwestor bardziej pochyla się nad drewnianymi, które później można ozdobnie otoczyć obrobionym drewnem, natomiast Inwestorka niezbyt chce byc uwiązana przy aranżacji pomieszczeń przez słupy i długie zakosy (uważam, że można coś takiego jak okładzina drewniana zrobić po prostu na ścianie, gdy się wie, że umeblowanie pokoju nie jest problematyczne). Bardziej racjonalny wydaje mi się zakup czterech słupów stalowych, zabezpieczenie ich antykorozyjnie i otoczenie siatką, by tynk cementowo-wapienny się trzymał, niż dylatacja słupów, okładzina z papy i wypełnianie dylatacji pianką, wystający słup 4,5 cm ze ściany i robienie dodatkowej ozdobnej okładziny drewnianej.. jeszcze mamy kilka dni na zastanowienie się - jak to mąż powtarza : "wielu ludzi ma takie rozwiązania w domu i jakoś żyją z wystającymi słupami ze ścian".. ale nikt nie twierdzi, że my też musimy ;) (babski tok myślenia)
Póki co dom zyskał na odbiorze wizualnym, można powiedzieć, że wygląda już prawie jak dom. Deszcz jeszcze się do środka leje, ale teraz już coraz bardziej dociera do nas, iż to jest nasz dom, a nie same mury :)
No i stało się.. można powiedzieć, że ostatni najważniejszy etap się rozpoczął.
Na działkę zjechała część więźby - murłaty, płatwie i dużo innych belek, beleczek. Przyznam, że widok imponujący - szczególnie dlatego, że płatwie mają 18 cm x 24 cm i chyba z 12 m długości.
Czekaliśmy na nie długo.. i są - schody!
Dzisiaj jak dzieci zobaczyły zalane betonem schody, ucieszyły się chyba bardziej niż z samego faktu budowania domu. "W końcu będziemy mogły zobaczyć swoje pokoje" - to nic, że góra to jedna wielka przestrzeń, dla nich to pokoje po lewej i prawej :)
W sumie to ich radość udziela się i mi, bo można wejść normalnie to raz, a dwa to schody oraz stół w domu nadają mu klimatu.
Przygotowywanie konstrukcji schodów zajęło kilka dni. Nasz Pan Janek - schodowy magik doskonale sprostał naszym wymaganiom. Mam nadzieję, że po rozszalowaniu też będziemy zadowoleni.
Widać na stopniach moje ślady. Szef stwierdził, że cała się pobrudzę wchodząc, ale jak tu nie skorzystać z nowych schodów, mimo że dopiero zalanych :)
Oczywiście schody zalewane było jako dodatek. Najważniejsze było zalewanie wieńców oraz słupów na poddaszu.
Mąż niestety nie mógł wejść do nas na górę, bo jechał do pracy, ale zazdrościł nam widoków i kombinował jak się da, by coś zobaczyć. Widok z dołu mu nie odpowiadał, to a to wszedł na betoniarkę, a to na ziemię... ciekawski :P
Dodatkowo mamy zalany również schodek w garażu.
Dzień przez nas pozostanie zapamiętany, ponieważ każdy taki etap "betoniarkowy" jest doskonale zarchiwizowany w pamięci, natomiast Szef również zapamięta naszą budowę na długo - nie dość, że dryfix.. to przy zalaniu schodów - ups.... ale u nas to jest wszystko :) koło co prawda musiało odwiedzić wulkanizatora, ale reanimacja podjęta była szybko.
Już jutro można będzie pierwszy raz wejść na górę po wyszlifowanych schodach, natomiast Szef mówił, że pod koniec tygodnia zaczynamy działać z dachem :) Raz, dwa wymurują szczyty, rozbiorą podpory stropu, zaleją szczyty i jazda z więźbą.. A wtedy będzie się działo, jedno jest pewne - zdjęć z góry już nie będzie ;)
"Niedawno wylewaliśmy chudziaka, a tu już zaraz koniec..." - ot taka refleksja Pana Mariusza z betoniarki. Bardzo słuszna z resztą.
Po tygodniu schnięcia stropu nad częścią mieszkalną, na budowę zjechała kolejna część materiału.
Początkowo panowie z ekipy murowali nam ściany nad garażem. Pogoda w trakcie budowy jest tym, co będziemy długo wspominać, bo płata nam sporo psikusów.. mimo najszczerszych chęci murarzy, prace trzeba było na dwa dni przerwać, bo lało niemiłosiernie.
25/05/2017
Wyjechaliśmy na cały weekend, pogoda była piękna :) Dzięki temu chłopaki podgonili troszkę robotę i niedość, że nadmurowali nam pozostałe ściany zewnętrzne, to zaczęli powoli szalowanie pod wylewanie wieńca. Z niecierpliwością czekam na ten moment, ponieważ razem z wieńcem, mamy mieć wylewane schody (póki co pozostaje średnio wygodna drabina :P no, ale na budowie wygód nie ma). Podobno jutro ma przyjechać firmowy Magik-Schodowy, który zaszaluje nam ten element. Postaram się od razu wrzucić zdjęcia szalunków, bo wiem, że schody są dość istotnym etapem i dużo osób jest ciekawa ich wyglądu (bardziej na etapie wylania lub wykończenia, ale może i pręty oraz dechy komuś się przydadzą). Oczywiście postęp prac nas bardzo cieszy i.. czekamy już na kolejne etapy, a przede wszystkim na ustawienie więźby :)
30/05/2017
Człowiek patrzy na ten dom i widzi, że wielki.. potem po nim chodzi i tego rozmiaru nie czuje aż tak bardzo. Pewnie dlatego, że jeszcze tego nie wykańcza i nie sprząta..
Pomieszczenie nad garażem - bilardownia i sypialnia.
Z racji, że jesteśmy dość wysoką rodziną, zdecydowaliśmy się podnieść nieco poddasze tak, by ścianka kolankowa nad częścią mieszkalną wynosiła 130 cm, a nad garażem 99 cm. Dzięki temu skosy będą mniej uciążliwe.
Inwestor z potomkiem w przyszłym pokoju maluszka :)
Widok z pokoi nad salonem (u nas pokoje córek) - jest zarys okien.